Cisza
Jego łzy spływały po moich
dłoniach
Lecz trzymałam go w ramionach
Jego delikatne wargi muskały mój
policzek
Jego piękne oczy nie zniosły
straty mnie
-Nie odchodź…-błagał
Moja osobowość dusiła mnie
Zabijała, mordowała
Chęć bycia idealną
Stłumiłam je
Pędziła. Łzy spływające po jej
policzkach toczyły się wielkimi strumieniami. Nie mogła pozwolić sobie na
słabość. Nie w tej chwili. Biegła dalej nieubłagalnie. Widziała zachód słońca,
lecz nie przerywała szaleńczej ucieczki. Dotknęła delikatnie swoich jedynych
przyjaciół i pędziła dalej. Sztylet, łuk, dmuchawka. Jedyni wierni kompani.
Nagle miała dość, upadła na ziemie a siły ją opuściły. Gniew, determinacja, to
wszystko zniknęło razem z nim. Nie było już sensu dłużej się zastanawiać.
Opadła na ziemię i usnęła.
-Jak myślisz
żyje?-spytał obcy głos
-Nie wiem,
nie słychać bicia jej serca…
-Pewnie
zwykła „nieudana buntowniczka”-zaszydził pierwszy głos
Spięła swoje
nerwy z całej siły, sięgnęła po sztylet i rzuciła się na pierwszego z mówców.
Przyłożyła mu sztylet do gardła a spod niego wyleciała stróżka krwi…
-Kim jesteś?
Skąd? I czego chcesz?-zapytała lodowatym głosem bez cienia żalu
-Ja…-zaczął
się jąkać przerażony
Dopiero
teraz uświadomiła sobie, że te dwa głosy należą do osób w jej wieku. Dwóch
wysokich, przeciętnych chłopaków, gdyby nie ich oczy… Rzuciła się do ucieczki.
Czarne, czerwone
Śmierci kolory
Oczy Cię znajdą
Zabiją powoli
Czarne, czerwone
Morderstwa kolory
Uciekaj są tuż, tuż
Odnajdą Cię zjedzą
Odkryli Cię już
Piosenka jej dzieciństwa. Upadła
na Ziemię. Zbliżali się powoli i nieubłagalnie. To był koniec, nikt nie uciekł
żywy od Cieni. Piosenka zaczęła się od nowa i ogłuszyła ją.
Ostatnie tchnienie
Jedno westchnienie
Chwila zamętu
Koniec koncertu
Ciche słowa
wybudziły ją ze śpiączki wywołanej przez Cienie.
-Atakować
niedoświadczoną? Żałosne…-powiedział to męski głos należący do dwudziestolatka
Rozległ się
głos upadających dwóch ciał na ziemię.
-Trzymaj
się.-powiedział głos i wziął Catte na ręce.
Jego cichy
śpiew uspokoił ją i uśpił. Obudziła się w niewielkim pokoju na dwuosobowym
łóżku.
-Obudziłaś
się-powiedział głos i podał jej napój do picia
-Dzię…-chciała
podziękować Catte ale złapał ją atak kaszlu
-Nie wysilaj
się i lepiej nic nie mów na razie.
Przytaknęła
i zaczęła oglądać pokój popijając wywar. Pachniał rumiankiem, wiśnią i dziką
różą. Pokój nie był zbyt bardzo oświetlony, łoże było bardzo miękkie, duże i
rozległe. Bardziej jednak interesował ją znajomy. Wyglądał na bardzo młodego.
Jak jej rówieśnik. Jednak jego oczy mówił, jakby przeżyły nie jedną wojnę.
-Zostawię
Cię samą, przebierz się i przyjdź za chwilkę na śniadanie.-powiedział chłopak
Przemieszczając się
bezszelestnie wyszedł z pokoju. Zobaczyła na łóżku nowe ciuchy. Obcisłe
spodnie, czarny gorset, pelerynę i… jej broń! Była pewna, że Cienie już ją
zniszczyły. Jednak jest. Ona jedyna w swoim rodzaju. Wyszła nieśmiało do
kuchni.
Wchodząc do kuchni w nowym
stroju wyglądała jak bogini zemsty. Piękna, niebezpieczna, cicha. Była tak
piękna, że nie mógł się opanować. Miał ochotę tylko na nią patrzeć i zawsze
mieć ją przy sobie. Śledził ją od wielu miesięcy. Strzegł jej. Był jej
przewodnikiem, aniołem. Kiedy nie miała nikogo bliskiego, on był zawsze z nią.
Ona nie wiedziała nawet o jego istnieniu. Kiedy znalazła się bez punktu
wyjścia, musiał jej pomóc. Będzie to niosło ze sobą różne konsekwencje. Musiał
jednak nad sobą panować. Było mu bardzo trudno więc ton jego głosu był nazbyt
lodowaty.
-Jestem Walter-przedstawił
się
-Julia
-powiedziała i lekko się uśmiechnęła
-Czy czujesz
się już lepiej?
-Jest
dobrze- stwierdziła
Zaczęli się poznawać. Mijały
dnie, miesiące, lata. Zżyli się ze sobą. Polowali razem, poznawali się wszystko
razem. Pewnego dnia Walter był strasznie nerwowy. Zbyt troskliwy,
nadopiekuńczy.
-Emmm Julia?-zagadnął nieśmiało
-Tak?
-Chciałem się zapytać, czy
wiesz…-zaczął się plątać
-Nie ważne uznajmy, że nic nie
mówiłem…-powiedział cicho i zaczął odchodzić
-Zaczekaj!-zawołała go
-Wszystko ma sens, proszę
powiedz, co Cię gnębi?-zapytała
-Jesteśmy razem tak długo i…-nie
zdążył nic powiedzieć, ponieważ dziewczyna pocałowała go w policzek
Zaczęli się przytulać, byli
sobie przeznaczeni. Przyszłość była już zaplanowana całkowicie gdyby nie
wypadek.
Wrony krakały
Matki synów żegnały
Córki ojców błagały
Czas okrutny nadszedł
Śmierć żniwa rozpoczyna
Wojna się zaczyna…
Walter musiał wyjechać, żeby
pomóc w walce z Czarnym Panem. Julia była w ciąży.
-Kocham Cię -zdążyła wykrztusić
zanim nadjechali
-Ja Ciebie też -odpowiedział i
już nigdy nie wrócił
12 październik
Zginął. Sens mojego życia. Kiedy
się o tym dowiedziałam, poroniłam. Nic nie ma już sensu, to jest koniec.
Po tych słowach, wzięła do ręki
jego zdjęcie i tabletki. Koniec. Serce ustało.
~Duch Gryffindoru
Roszpunkag
I w ten sposób przedstawiliśmy wam historię śmierci naszego ducha.
Jeśli masz duszę artystyczną i chcesz podzielić się swoją historią związaną z Gryffindorem i Hogwartem, możesz zawsze ją napisać na email kasiali10@wp.pl. Jeśli będzie spełniać powyższe kryterium możliwe, że zobaczysz ją na tym blogu. Pamiętaj, aby się podpisać na końcu nickiem!
Jeśli masz duszę artystyczną i chcesz podzielić się swoją historią związaną z Gryffindorem i Hogwartem, możesz zawsze ją napisać na email kasiali10@wp.pl. Jeśli będzie spełniać powyższe kryterium możliwe, że zobaczysz ją na tym blogu. Pamiętaj, aby się podpisać na końcu nickiem!
~Wasza Opiekunka Narcyza